Jeff Gburek "the watermark"
Melodia pogody i
jej zmienności jaką jest muzyka Jeffa Gburka zawsze mnie fascynowała pod
względem formalnym. Z prostego powodu: Jeff nie powiela schematów, nie wpada w
zaułki akademizmu mimo bardzo dobrego przygotowania od strony teoretycznej, nie
wchodzi w grząskie sonorystyczne powielactwo, odnosi się z luzem do tego co
jest muzyką w kwestii harmonii i przejrzystych struktur. W swoim doświadczeniu
z materiałem bryluje szczerym podejściem do eksperymentów z formą, bez
zakłopotania przechodząc z jednej fazy w drugą, z jednego traktu na następny,
co powoduje, że jego muzyka wybucha jakimś dziwnym luzem i kalejdoskopem
środków wyrazu, jest ...znacząca. Będąc
całkiem emocjonalną jednostką czasem trudno odnieść mi się do produktów, które
coraz częściej nie są niczym niż krzywą konstrukcją intelektualną, efemerydą
myśli i obrazów, które mało wnoszą.
Świat Jeffa
Gburka to świat kapryśny intelektualnie i jednocześnie liryczny, co czuć na tej
płycie, wydanej własnymi siłami. Multi-inistrumentalnie, ale jednak z przewagą
gitary, używa całego arsenału środków i instrumentów...electronika, field
recordings, gwizdki, hauntologiczne
odgłosy rebab (3), Kasubian piano, Jupiter bass recorder ze wsparciem Joseph'a Angelo: sitar, fx na 5. i Anastazji Galkiny: głos na 6.
Dużo tu magii
codziennych spraw, odniesień do tego co można w skrócie określić: doświadczenie
życia. Ale bez mazgajstwa, bez wylewności i dosłowności, bez całego tego
sztafażu myśli i uczynków i ich osądu. Tak często bywa to bardzo słabe,
pozbawione tego specyficznego rodzaju taktu, który jest gdzieś głębiej
umiejscowiony, gdzieś gdzie trzeba zajrzeć
od innej strony, od strony sublimacji doświadczeń w coś co jest niezbyt
dosłowne, ale trafia tam gdzie trzeba.
Obawiam się, że
Gburek jest i będzie outsiderem, na co sobie absolutnie nie zasłużył przez to,
że wyłączony jest z obszaru powiązanych z sobą ludzi i środowisk muzycznych, do
których nie może należeć z prostego powodu jakim jest posiadanie naprawdę
indywidualnego sposobu wyrazu. To jest coś co jest częste w przypadku czegoś co
nie trafia do odbiorcy z ściśle ustalonym gustem. Muzyka broni się sama.
Artysta nie zawsze, pomimo ogromnego wkładu własnej pracy, tak jak w przypadku
Jeffa na tym albumie.
http://www.futurevessel.com/orphansound/projects/the-watermark/
Comments
Post a Comment