Wywiad z Dianą i Rafałem Jakubowskimi
1.
Jak zaczęła się praca nad książką?
Rafał: trudno powiedzieć, skłonność do zainteresowania religioznawstwem
mam od podstawówki. Zainteresowanie mitologiami z perspektywy komparatystycznej
to też kwestia kilkudziesięciu lat, podobnie jak zainteresowanie Słowiańszczyzną.
Natomiast od około kilku lat zacząłem zbierać i opracowywać materiały do
książki. Z pewnością istotne znaczenie nad kształtem książki miało, niemal
dwadzieścia lat temu moje zetknięcie z tradycją Bon. Wówczas mając dostęp do
znaczenia rytuałów, praktyk, obrzędowości, przekazów zacząłem zauważać znaczące
analogie tej tradycji z zachowaną słowiańską kulturą ludową.
Diana: w moim przypadku przygoda z historią religii zaczęła się dużo
później, bo dopiero na studiach. To wówczas zetknęłam się religioznawstwem,
etnologią, które to dziedziny wciągnęły mnie na dobre. Podczas studiów szczególnie interesowałam się
Celtami i Słowianami. Dopiero kiedy poznałam Rafała, 12 lat temu poszerzyłam
swoje horyzonty o historię ludów Indoaryjskich i tradycję Bon. Praca nad tą
książką zaczęła się jakieś trzy lata temu, kiedy zebraliśmy razem wszystkie
materiały i tłumaczone przez nas źródła. Potem już było tylko pisanie, choć w
trakcie spisywania książki wciąż docieraliśmy do nowych treści i musieliśmy
aktualizować treść książki, aż do momentu kiedy uznaliśmy, że dłużej tak nie
można. Tyle ciekawych faktów wciąż jest do odkrycia. Poczekają na kolejną
książkę :)
2.
Czytając Wasze opracowanie przewija się myśl, że jest
wyjątkowe w nieortodoksyjnym podejściu do tematów, które są bardzo mocno
zmitologizowane. Jak czujecie się w kontekście akademickich opracowań na
podobne tematy? Chyba jest dość trudno znaleźć dobre źródła do tego typu
opracowań?
Rafał: istnieje grupa dziedzin naukowych, których kształt i wizerunek
zależny jest w sposób znaczący od polityki i biznesu. Z pewnością dziedziną
taką jest historia. Również w religioznawstwie zachodnim do dnia dzisiejszego
funkcjonują stereotypy i poglądy powstałe w dobie rasizmu naukowego, jakie
uprawiała znaczna część zachodnich naukowców kładących podwaliny pod
religioznawstwo na przełomie XIX i XX wieku. Poczucie wyższości nad innymi
kulturami i religiami, będące pokłosiem imperialnych aspiracji politycznych
zadomowiła się w wielu poglądach. W omawianym czasie powstało szereg teorii,
które stały się dogmatami religioznawstwa, a które często nie znajdują żadnego
uzasadnienia w materiałach źródłowych (związanych z badaniami kultur
tradycyjnych). W książce poruszamy dwa tego rodzaju zagadnienia. Dotyczą one
rzekomego kultu solarnego oraz interpretacji swastyki.
Stąd dochodzi do tak absurdalnych sytuacji jak interpretowanie swastyki
jako symbolu solarnego, mimo iż nie ma tradycji, która by tak ten symbol
interpretowała, są natomiast tradycje religijne, które od przynajmniej kilku
tysięcy lat posiadają wiedzę na ten temat, sprzeczną a akademickimi teoriami.
Problemem jest to, że współcześnie, również w Polsce duża część badaczy nadal
opiera się na wspomnianych poglądach. W interpretacjach religioznawczych wielu
autorów widoczne jest ciągle nawiązywanie do ewolucjonizmu, który w
religioznawstwie został zdyskredytowany wielokrotnie przez nurt
fenomenologiczny, w tym M. Eliadego.
Diana: książka jest nieortodoksyjna, ponieważ w odróżnieniu od
interpretacji setek dotychczasowych badaczy wierzeń słowiańskich, nie opiera
się wyłącznie na tym, co pozostało z tych wierzeń w kulturze ludowej lub na
lakonicznych zapiskach średniowiecznych kronikarzy, którzy opisywali nie tylko
obcą ale też wrogą dla nich religię. Aby dotrzeć do wiarygodnych przekazów na
temat wierzeń Słowian postanowiliśmy oprzeć nasze badania na
interdyscyplinarności, czyli połączeniu wielu dziedzin m.in.: religioznawstwa, historiografii, etnologii,
archeologii, archeogenetyki, czy językoznawstwa.
Rafał: tu często zderzamy się z kolejną ścianą ortodoksji, która w nauce
sprowadza się bardzo często do stosowania nie syntezy wiedzy, lecz coraz
większej specjalizacji. Postawę tę sparafrazował Neil Postmann, który
stwierdził, że „coraz węższe specjalizacje we współczesnej nauce doprowadzają
do tego, że badacze wiedzą coraz więcej na temat niczego”.
Żyjemy w świecie, który jest śmietnikiem informacyjnym, choćby z tego
względu należy mieć wiedzę z jak najliczniejszych dziedzin, pozwala to na
weryfikowanie informacji i dostrzeganie całości zjawisk.
Diana: kolejny aspekt nieortodoksyjności naszej książki to właśnie
komparatystyczne podejście, w ramach którego porównujemy to, co zostało z
wierzeń Słowian z tradycjami, które mają z nami wspólne korzenie. Ktoś mógłby
zarzuć nam, że szukamy podobieństw Słowian z religią wedyjską, wierzeniami
staroirańskimi, pelazgijskimi, czy scytyjskimi. O łączności proto-Słowian z
tymi etnosami świadczą badania językoznawcze, genetyczne, czy niektóre źródła
kronikarskie.
Rafał: badania religioznawcze w pełni potwierdzają nie tylko spójność
wierzeń słowiańskich z tymi tradycjami, ale wskazują także, na ich najbardziej
prawdopodobne źródło. Z tej perspektywy nasza książka jest nieortodoksyjna,
ponieważ w miejsce powielania „niekwestionowanych prawd” wymyślonych za
biurkami badaczy sprzed wieku, staramy się
poglądy te konfrontować z wiedzą pochodzącą z nadal żywych tradycji,
które te naukowe tezy podważają. Uważamy przy tym, że nauka powinna polegać na
ciągłym weryfikowaniu istniejącego stanu wiedzy, więc staramy się podążać tym
tropem.
3.
Świadomość własnej tożsamości ale niekoniecznie tylko
kulturowej ale duchowej to inny temat jaki pojawia się w książce. Jak to jest
pracować nad czymś tak subtelnym i czymś, co jest dość mocno narażone na
manipulacje ze strony autora?
Rafał: współcześnie dominująca nam kultura ponowoczesna głosi, że
tożsamość jest czymś zmiennym. Według niektórych polskich postmodernistów,
tożsamości możemy mieć tyle ile chcemy, można je bowiem dowolnie zmieniać.
Jednak z perspektywy psychologii ciągłe zmiany tożsamości oznaczają jej utratę.
Tożsamość, która nie jest tożsamością, to nie jedyne istotne pojęcie, które w
ostatnich dekadach zmieniło swoją definicję o 180 stopni. Odnoszę się jednak do
tożsamości (indywidualnej jak i zbiorowej), z tego względu, że jak sadzę jej
rozwój jest głównie oparty o kulturę i religię. Deformacja lub wyniszczenie
religii i kultury tradycyjnej oznacza zwykle utratę tożsamości zarówno
jednostki, jak i społeczeństwa. Widać to na przykładzie wielu kultur tradycyjnych,
które w zetknięciu z kulturą zachodnią uległy zniszczeniu. Efektem tego jest
nie tylko atomizacja społeczności, ale co najważniejsze psychomentalna
dezintegracja osobowości.
Jak wspomniałem źródłem dla tożsamości jest tradycja. Naszą słowiańską
tradycję zniszczono. Pozostały z niej strzępy trudne do zidentyfikowania
całości. Mam nadzieję , że to co powiedziałem jasno wskazuje na istotność
odtworzenia naszej rodzimej tradycji, by móc kształtować tożsamość indywidualna
i zbiorową. Nie ukrywam, że jest to powiązane z czynnikiem duchowym, czy
religijnym (jak kto woli). Nie wyobrażam sobie, aby można było odtwarzać
tradycje słowiańskie bez zaangażowania duchowego. Zresztą czynnik ten uważam
jako kluczowy i decydujący dla rozwoju człowieczeństwa każdego z nas. Istotne
jest bowiem owo człowieczeństwo. Uczestniczę w dyskusjach na wielu forach. W
ferowaniu opinii i poglądów obserwuje często zaciekłość i zawziętość. W kilku
dyskusjach postawiłem pytanie: „Panowie co wam daje odkrycie tego czy innego
faktu, zaprzeczenie lub potwierdzeniu takiej czy innej teorii? Czy to was czyni
lepszymi ludźmi? Odnoszę wrażenie ze często jako ludzie, Słowianie, Polacy
jesteśmy dzieleni, często ulegamy i sami z zawziętością lepszej sprawy
podgrzewamy te podziały, gotowi utopić adwersarza w szklance wody. Zatem ważny
jest dystans i umiar, bez względu na głębokość wiary w to, co wierzymy;)
Diana: pojawia się też dylemat obiektywizmu. Czy autor będący
sympatykiem określonej tradycji, np. Słowiańszczyzny będzie wolny od
subiektywizmu w interpretacji źródeł ? Nie raz podczas pisania książki
powtarzałam Rafałowi, że z pewnością jednym z głównych zarzutów w stosunku do
książki będzie to, że jest ona pisana przez Słowian związanych z tradycją Bon.
Co można odpowiedzieć na taki zarzut? Wszak każde wypowiedziane zapewnienie o
dążeniu do obiektywizmu i tak można zostać skwitowane sarkazmem, czy negacją.
Mogę chyba jedynie wskazać, ze podczas zbierania materiałów i pisania książki,
stosowaliśmy metody i narzędzia naukowe, czy to uchroniło nas przed
subiektywizmem spojrzenia na zagadnienia, niech czytelnik oceni sam. Faktem
jest jednak, że bez zaangażowania w obie tradycje: słowiańską i bonowską nie
bylibyśmy w stanie odkryć podobieństw między nimi.
4.
Czy trudno jest znaleźć historyczne źródła które
opisujecie?
Rafał: znaczna część źródeł (myślę tu o źródłach pierwotnych) jest
ogólnie dostępna, ponieważ są przetłumaczone na wiele języków, dostępne w
księgarniach, bibliotekach, w Internecie. Do niektórych źródeł trudno dotrzeć.
Nie dotarliśmy na przykład do Kronik Sogdyjskich, które są zarchiwizowane w
jednym z muzeów rosyjskich. Natomiast istnieje rozległy obszar źródeł (bez
których książka ta by nie powstała), które są dostępne dość hermetycznemu
gronu. W tradycji Bon wiele kronik, materiałów nie zostało do tej pory
przetłumaczonych na język angielski. Wynika to z faktu, że szereg tradycji
euroazjatyckich w tym Bon, dopiero w drugiej połowie XX wieku zdecydowało się
na ujawnianie nauk, które dotychczas najczęściej były niedostępne. Opisy praktyk,
rytuałów są dostępne jedynie do użytku wewnętrznego. Aczkolwiek w ostatnich
latach w krajach zachodnich, jak i w Polsce ukazały się liczne publikacje
poświęcone tej tradycji, w tym najbardziej cenne pisane przez mistrzów i
nauczycieli. Z tej perspektywy do wielu źródeł i informacji nie miałbym
dostępu, gdybym nie praktykował tradycji Bon. Jak sadzę także w obszarze
religii weddyjskiej, czy szeroko rozumianego Hinduizmu są również dotąd nie
publikowane źródła i materiały. Trudność w dostępie do nich wynika z faktu, że
praktyki realizowane w obszarze tych tradycji mają najczęściej charakter ezoteryczny, są
dostępne dla osób inicjowanych.
Skoro już jesteśmy przy źródłach warto podkreślić, że istotnym przy ich
czytaniu jest posiadanie jak najbardziej rozległej wiedzy. Niektóre księgi,
przekazy warto jest czytać po kilka a nawet kilkanaście razy. Przykładowo
Upaniszady należą do takich dzieł, które bez choćby podstawowej wiedzy
religioznawczej związanej z praktykami szamańskimi i tantrycznymi, będzie się
czytać bez zrozumienia. Zrozumienie Upaniszad przychodzi dopiero w wyniku
bezpośredniego doświadczenia opisywanych tam procesów.
Diana: analogiczna sytuacja dotyczy czytania źródeł etnograficznych,
które mogą się nam wydawać zapisem niezrozumiałych symboli i zabobonów, lecz
kiedy się im bliżej przyjrzymy możemy znaleźć w nich ślady mitów, religijnych
praktyk i rytuałów stosowanych do dziś w
tradycjach, w których przetrwały, inaczej niż na Słowiańszczyźnie,
wyniszczonej przez chrystianizację, gdzie te praktyki i rytuały zostały
ocenzurowane i zniekształcone. Często analogie takie są wręcz uderzające,
niemniej, aby je dostrzec trzeba znać źródła.
5.
Czego można się nauczyć wybierając lub przebijając się
przez teksty, które miały pomóc w studiach porównawczych i powstaniu Waszego
opracowania?
Rafał: mógłbym zacząć od truizmu, że: książka ta cały czas uczy mnie
pokory. Wynika to nie tylko z faktu, że dostrzegamy coraz nowe literówki i
błędy:)...ale z tego, iż wiem że proces pisania tej książki dopiero się
rozpoczął, niemal co kilka dni znajduje kolejne wątki, fakty, którymi warto by
wzbogacić książkę. Jednocześnie wiem, że dokąd starczy sił i motywacji do
działań badawczych stale będę je odkrywał. Zdaje sobie także sprawę, że jak
wspomniałem wcześniej wiele źródeł nadal pozostało nieujawnionych. Myślę, że
będą tłumaczone w najbliższych latach, dekadach. Do niektórych może samemu uda
mi się dotrzeć. Z pewnością praca ta niesie z sobą moc satysfakcji. Łączy w
sobie żmudne opracowywanie materiałów ale także zawiera w sobie coś na kształt
pracy detektywistycznej. Jest niezwykle pociągająca i fascynująca, tym bardziej
że nie ogranicza się jedynie do czytania opasłych ksiąg, ale również licznych
badań terenowych. Z drugiej strony warto dodać, że nie należy przy tym tracić dystansu
(jak do wszystkiego co się robi). Zwieńczę tę myśl tym, co często wspominamy z
moimi najstarszymi druhami, że wszystkie te idejki, teorie, izmy, koncepcje,
poglądy postawy to tylko iluzja naszych umysłów, nie ulegajmy nim do końca,
wszak najważniejsza w życiu jest praktyka duchowa.
Diana: podczas tłumaczenia książek i poznawania coraz to nowych źródeł
wypracowałam w sobie niewzruszoną wytrwałość i wnikliwość w analizowaniu
faktów. Z czasem poszczególne elementy wiedzy, zaczęły składać się jak puzzle,
to było bardzo miłe doświadczenie. Praca nad tą książką była fascynującą
przygodą. Trwała kilka lat i z czasem miałam wrażenie, że ta książka żyje
własnym życiem i prowadzi nas dokładnie tam, gdzie mamy dotrzeć.
Należało być jednak bardzo ostrożnym. Zależało nam, aby zachować walor
naukowości, dlatego przebrnęliśmy przez
tak wiele źródeł i byliśmy ostrożni w wygłaszaniu teorii np. na temat panteonu
Słowian. W kolejnej książce o Słowianach Zachodnich wątek ten poszerzymy, ale
te badania wciąż trwają. Choć tematyka wierzeń słowiańskich cieszy się dużą
popularnością, szczerze trzeba przyznać, że nie brak na tym polu konfabulacji i
fantazji. Przez niektóre pozycje opisujące słowiańskie wierzenia trudno było
przebrnąć ...
6.
Jeśli zastanowić się nad mitologizacją i
przekłamaniami źródeł kulturowych, można prawdopodobnie odnaleźć pewne typowe
zjawiska które pojawiają się w kulturze popularnej? Które z nich uważacie za
wyjątkowo trudne do uchwycenia a jednocześnie bardzo silne w sensie tego jak
kształtowały i kształtują obecną kulturę i jej wybrane aspekty?
Rafał: to temat na książkę albo cykl książek. W sumie mamy do czynienia
z konglomeratem kultury, biznesu, polityki, nauki, które to dziedziny są z sobą
powiązane. Można się o tym przekonać sięgając do podręczników takich dziedzin
naukowych jak makroekonomia, zarządzanie, marketing, nauki polityczne. System
oświaty i edukacji stara się nam wpoić wąskie specjalizacje co następnie nie
pozwala na zintegrowanie z sobą różnych dziedzin wiedzy. Mówi się że Polacy lubią
narzekać, ale myślę, że od końca XVIII wieku mają na co. W każdym razie gdyby
wzięli do ręki książki choćby z zakresu makroekonomii dowiedzieliby się, że
przedmiot ich narzekania, to podręcznikowe reguły systemu, w którym
funkcjonują. Tak ma to wyglądać.
W nawiązaniu jednak do pytania, to stan współczesnej kultury zachodniej,
jej paradygmaty są ściśle powiązane z mechanizmami niektórych modeli
ekonomicznych, zarządzaniem, marketingiem, psychologią społeczną. Powiązanie
paradygmatów ekonomicznych i kulturowych jest współcześnie upowszechniane przez
popkulturę. Mało kto dostrzega, że już nie tylko reklamy, ale książki, filmy,
zdecydowana większość komunikatów krążących w infosferze popkultury jest
elementem public relations, czyli ma kształtować wizerunki (lub je
zniekształcać), ma kreować postawy (lub nie dopuszczać do powstawania pewnych
postaw) itd.
Jeśli chodzi o religioznawstwo czy historię jest niestety podobnie. Tak
naprawdę rozmowa, którą toczymy przy okazji tego wywiadu, zapewne nie
zainteresowałyby 99,9% społeczeństwa, które swoją wiedzę np. o starożytności
czerpie z Hollywoodu. Długo by o tym pisać, ale szczerze mówiąc czuję się
zwolniony z tego obowiązku, gdyż powstało setki książek opisujący stan
współczesnej kultury, społeczeństwa, powiązanych z nim mechanizmów
gospodarczych.
7.
Planujecie następną książkę, która mogłaby być
rozwinięciem tego, co napisaliście?
Rafał: tak, właściwie mamy już przygotowane materiały do kolejnej
książki. Tym razem nieco lżejszej w czytaniu. Będą to opowieści nawiązujące do
historii (nie tylko regionu), ponownie słowiańskich wierzeń, ale z domieszką
psychologii, filozofii i humoru. Mają to być eseje podejmujące jako główny
wątek legendy i opowieści sudeckie. Zostaną one zinterpretowane z perspektywy religioznawstwa. Z pewnością
kluczowym elementem książki będzie rekonstrukcja postaci Ducha
Gór/Karkonosza/Flinsa. Wydanie tej książki planujemy w 2020 r.
Comments
Post a Comment