wywiad z Wojciechem Brzoską





1.      W Twojej, dość bogatej działalności kulturalnej, poezja i muzyka splatają się w całkiem logiczną całość. Jest pewien archetyp poezji która ma oprawę muzyczną. Jak to było w Twoim przypadku? Opowiedz o inspiracjach tych zewnętrznych i tym co motywowało Cię do tego, żeby skłonić się w tą stronę?

Muzyka od zawsze była dla mnie ważną dziedziną sztuki. Poszukiwałem nowych dźwięków, jeździłem i nadal jeżdżę na pojedyncze koncerty czy festiwale. Żeby było jasne- nigdy tzw. „poezja śpiewana” nie kojarzyła mi się dobrze, raczej sztampowo i mdło. Wolałem inną muzykę, inne połączenia. W pisanej przeze mnie poezji zawsze istotny był też rytm napisanego wiersza, jego melodia sprawdzana podczas czytania go na głos samemu sobie, w finalnej fazie pracy. Podskórnie czułem, że mogłoby się to udać zlepić, przy odpowiednim, intuicyjnym podejściu do tematu zarówno z mojej strony, jak i ze strony muzyków, których trzeba było spotkać i przekonać, że warto. Im musiałyby spodobać się zaproponowane przeze mnie wiersze, a mi muzyka. Musielibyśmy się na siebie otworzyć. Na szczęście szlaki poetów i muzyków, zwłaszcza na Śląsku, przecinają się często. Myślę, że istotnym słowem może być tu wyjście. Poza jedną, swoją dziedzinę sztuki, w której działasz i czujesz się bezpiecznie. Trochę poza środowisko. Skrzyżowanie ścieżek. Szkoła kompromisów. I kolejne twórcze doświadczenie gdzieś na styku. Świat muzyczny mnie pociągał i był trochę jak podróż w nieznane. Chociaż, zwłaszcza na początku, a więc ponad dziesięć lat temu nie zawsze było łatwo. Nie czuję się muzykiem, a jednak muzycy widzą sens we współpracy ze mną. Czasem, jak w przypadku Łukasza Marciniaka, sami proponują współpracę. Bardzo się z tego cieszę. Choć, zazwyczaj na początku, trochę się jednak też boję. Bardzo jednak lubię dawać wierszom drugie muzyczne życie.

2. Kim jest narrator Twojej poezji?

Ania Kałuża, krytyczka, bodajże napisała kiedyś, że to taki „chłopak z sąsiedztwa”, mający zbliżone do większości problemy. Ja myślę, że to często jakiś mój dobry kolega albo koleżanka, bo przecież i takich wierszy napisałem sporo. Jakiś mój cień. Brat bliźniak. Czasem może to być dziewczyna kogoś, kogo osobiście nie znałem, np. znanego ulicznego malarza. Czasem inny znany malarz albo fotografka. Baśniopisarz. Ktoś, z kim czuję pokrewieństwo, w danej, opisywanej sytuacji. Kogo na chwilę biorę pod swoje skrzydła ze słów .Ale nie zawsze. Czasem po prostu staram się zrozumieć, oswoić coś, co mnie przeraża. To bardzo trudne pytanie, bo chyba trudno jest ujednolicić tego bohatera. Często antybohatera. Ich chyba jest wielu. Trudno ich wszystkich złapać.
3. W Twojej poezji czuć odniesienia do religijności a jednocześnie ogromną dozę ironii. Z drugiej strony jest sporo bardzo ciekawych elementów refleksji nad życiem gdzie wszystko musi znaleźć swoje miejsce poprzez wypracowanie wewnętrznej drogi, zrozumieniem samego siebie. Poezja, a szczególnie ta w której ważna jest subtelna wewnętrzna prawda to raczej trudny kawałek chleba. Co robisz by nie popaść w nieokreślenie i tworzyć coś co jest pomaga i przenosi czytelnika w to jak Ty rozumiesz świat bez powtarzania się?
Subtelna, wewnętrzna prawda, jak to dobrze nazwałeś czy poszukiwanie własnej drogi, odkrywanie jej dzięki pisaniu, stwarzanie jej poprzez język to chyba bliskie mi określenia. Do tego właśnie powinna służyć sztuka. Pisząc nie robię żadnych antyhermetycznych założeń. Robię to, co mi się podoba i jeśli spodoba mi się dalej następnego dnia - nie wyrzucam. Oczywiście, jak każda twórczość, w tym i moja jest pewnie wypadkową własnych pomysłów i całego kulturowego czy literackiego bagażu, który, jak każdy twórca, ze sobą noszę. Ale zawsze najważniejsza jest artystyczna intuicja.

4. Wydaliście z Marcinem i Łukaszem bardzo udaną płytę "Wpław". Jak mógłbyś przybliżyć zawartość krążka na poziomie literackim i muzycznym?

Dziękuję. Ta płyta to pełne zanurzenie w słowach, ich wydźwiękach i w dźwiękach gitary Łukasza Marciniaka i trąbki Marcina Markiewicza. Słowa polane gęstym muzycznym sosem, czasem kawałki pełne melancholii, przemierzania wpław paru lat, kiedy indziej bardziej medytacyjnie podchodzące do świata. Emocje na płycie bywają różne, bo jest przecież ironia, o której wspominałeś czy złość. Psy na ulicy, Andersen w pociągu. Miasto i pod dachem duchów upływający czas. Wreszcie wciąż czynny (do odwołania) żal. Najdłuższe światła świata przekłuwają się jednak przez mgłę, by dostrzec nadzieję. Ujście miłości. Taka  poetycko- muzyczna inwentaryzacja wszystkiego niepoliczalnego. Polecam.

5. Kiedy myślimy o muzyce z tekstami dość łatwo jest myśleć w kategoriach muzyki z wokalem, który ma za zadanie dopasować się do całości formy. Jak jest w przypadku kiedy melorecytujesz poezję wespół z muzyką. Myślę o sytuacji kiedy Twoja poezja jest tak samo ważna jak forma muzyczna.

Spotykamy się z chłopakami wpół drogi. Dążymy do jedności i zespolenia muzyki z tekstem, tekstu z muzyką. Dla mnie zawsze teksty w utworach, jeśli oczywiście są, mają znaczenie. Nigdy nie powinny pełnić roli tylko wypełniaczy formy muzycznej. Raczej wpełznąć z sensem do muzyki i w niej na zawsze zamieszkać. Poczuć się jak u siebie w domu.

6. Kiedy czytałem Twoją biografię zaskoczyło mnie to czym zajmujesz się profesjonalnie i tym bardziej pozytywnie, że prowadzisz aktywność kulturalną również w miejscu pracy. Jak to wygląda?

To prawda, na początku drogi zawodowej oddzielałem pracę od pasji, aż po kilku latach literatura i muzyka zapukały do więziennych cel, a ja zacząłem je tam wpuszczać. Taki powiew kulturalnego powietrza. Zapraszam do więzienia artystów, od  lat organizuję koncerty i spotkania literackie. Wielu znakomitych artystów, zarówno polskich jak i zagranicznych gościło w katowickim areszcie, w którym na co dzień pracuję. Już 17 rok.
Od 11 lat organizujemy też adresowany do więźniów. Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Jeana Geneta. Twórcza resocjalizacja.


7. Co planujesz na najbliższy rok w sensie artystycznym?

   Niedługo, po kilku latach przerwy, ukaże się trzecia płyta nagrana z Dominikiem   
Gawrońskim jako Brzoska i Gawroński. Będzie zatytułowana „Zapominanie” i najprawdopodobniej wyda ją Fundacja im. Karpowicza z Wrocławia. Na pewno interesujący będzie też materiał wizualny, który potowarzyszy tym nagraniom w sieci. Tym razem po raz pierwszy bez wokalistki Asi Małanki, za to z kilkoma innymi naprawdę świetnymi muzykami. Wkrótce na naszym fb na pewno pojawi się więcej szczegółów. Za chwilę też, dzięki zaangażowaniu moje przyjaciela, poety Pawła Lekszyckiego powinien ujrzeć światło dzienne mój nowy arkusz poetycki „Zwidy”, który ukaże się w serii „Kontrapunkty” Młodzieżowego Ośrodka Pracy Twórczej w Dąbrowie Górniczej. W tym roku najprawdopodobniej ukaże się też na płycie słuchowisko "Siedem warstw jesieni". W zeszłym roku zostałem zaproszony do tego projektu przez niesamowitą Asię Bronisławską (Asi Minę). Z rozmów z paniami, pracującymi w katowickiej fabryce porcelany powstała rzecz na styku-słowa, dźwięku i obrazu. Bo do projektu dołączyła też fotografka Joanna Nowicka, a muzykę stworzył Wojtek Kucharczyk-brat Asi. Ja na podstawie rozmów z paniami napisałem kilka wierszy, które potem, dzięki Asi, wróciły w ich usta. Bardzo ciekawe, twórcze i nowe dla mnie doświadczenie.Będzie też komiks, w którym się pojawię w towarzystwie pewnej znanej malarki oraz kultowego poety, ale nie wiem czy mogę już o tym mówić, więc lepiej sza. Wypatrujcie.

Comments

Popular Posts